Samolot wylądował, a ja nagle zdałam sobie sprawę, że pocą mi się ręce, oddech przyśpieszył, i czuję się tak, jak wtedy, kiedy stresowałam się przed egzaminem w PORDzie :) Przez całe Training School i lot nie zdawałam sobie sprawy, że już rozpoczęła się moja przygoda.. niby byłam, ale jakby za jakąś szklaną ścianą i nagle.. BĘG! w głowie słyszę tylko myśl "Co Ty właściwie zrobiłaś?!"
Oj tak, nigdy nie stresowałam się tak bardzo jak przed pierwszym spotkaniem z host rodzinką! Kiedy koleżanka, która leciała ze mną, zaczęła mnie pośpieszać, zorientowałam się, że tylko my dwie zostałyśmy w samolocie!
Wyszłam przez bramkę lotniska i zobaczyłam wielki plakat powitalny z moim imieniem :) Odebrali mnie chłopcy K.J. (10) i Kd (5) razem z host tatą, który okazał się bardzo miłym i dowcipnym człowiekiem. Od razu złapaliśmy świetny kontakt i rozmawialiśmy całą drogę. Starszy host kid został moim trenerem ds. akcentu ;) Pojechaliśmy do domu, gdzie czekały na nas dziewczyny Kr (12) i Kl (9) razem z host mamą, najbardziej zorganizowaną osobą, jaką kiedykolwiek w życiu widziałam!
Już po kilku godzinach w host domu (xD), wiedziałam, że to prawdziwy Perfect Match! Rodzinka jest bardzo otwarta, traktują mnie jak członka rodziny, czuję się u nich swobodnie i wiem, że w razie problemów, mogę liczyć na pomoc hostów :) Zdecydowanie czeka mnie tu dużo roboty i nie będzie lekko, ale cieszę się, że wybrałam właśnie tą rodzinkę. Każde dziecko ma inny charakter, ale wszystkie są kochane (najbardziej lubię tego najmniej grzecznego => K.J.)
Po hostach widać, że są bardzo doświadczeni w przyjmowaniu au pairs, przygotowali dla mnie prezent (winko i kosmetyki, takie codzienne, ale jestem zachwycona, bo nie muszę ich kupować!), kazali dzieciom używać mojego pełnego imienia, a nie zdrobnienia (poczułam się dzięki temu mega miło!), generalnie rozmawiając z nimi, czuję, że chyba widzieli już wszystko (tłumaczą każdą rzecz bardzo skrupulatnie).
Miejsce w którym mieszkamy, troszkę różni się od mojego ideału (jest tu przepięknie, ale zbyt bogato!). Mieszkamy w ogrodzonym osiedlu, wśród ludzi z mega wypasionymi domami z basenem. W każdym ogrodzie rosną palmy, a okolica jest czysta tak, że niemal się błyszczy. Miejsce przepiękne, ale to troszkę nie moje klimaty i ciężko tu poznać kogoś normalnego (roi się od bananowych dzieci i ich bogatych rodziców)
Jednak nie przejmuję się tym zbytnio, ponieważ mam mnóstwo fajnych miejsc w okolicy, góry i ocean w zasięgu ręki oraz kilka koleżanek poznanych na training school.
Czuję, że to będzie udany rok!
Mieszkasz na osiedlu z HOA, dlatego ludzie dbaja, bo jest to wymagane ;) to nie sa zadne nie wiadomo co i jak bogate osiedla jest to normalne tutaj :) domy z basenem rowniez :)
OdpowiedzUsuńdla mnie są czymś zupełnie nowym :) A jeśli chodzi o ludzi tu mieszkających, to chyba troszkę się mylisz :)
Usuń