Kilka słów o tym, co przechodzi każda au pair zanim dotrze do rodzinki :)
Jeśli chodzi o Workshop, sprawa jest raczej prosta - trzeba się zalogować na platformie internetowej, ktoś z agencji robi szkolenie online (słychać tylko głos - zero obrazu), a uczestnicy mogą zadawać pytana na zbiorowej konwersacji. Całość trwa około godziny. Generalnie szkolenie bardzo mało interesujące, ale żeby pojechać, trzeba je przejść :)
Jeśli chodzi o TS, sprawa znacznie bardziej skomplikowana.. Na lotnisku czekała na mnie dziewczyna z Cultural Care, po przybyciu reszty naszej grupy, zadzwoniła po autobus.. niestety czas oczekiwania: 40 min, wszyscy mega zmęczeni, ale mimo to ekscytacja nową sytuacją nie pozwoliła na narzekanie :p Kiedy już wsiadłyśmy do autobusu, prawie każdy uciął sobie drzemkę i ruszyłyśmy do kampusu. Powitała nas ekipa z agencji, ciepła pizza i kilka przydatnych informacji. Generalnie byłam całkiem zadowolona po tak słabym początku.. Dostałyśmy klucze, hasło do Wi-Fi, mapę i ruszyłyśmy do naszych pokoi :) Już z facebookowiej grupy au pair wiedziałam, że nie ma co liczyć na luksusy, ale co tam, przecież to tylko kilka dni, a ja nie jestem jakąś księżniczką na ziarnku grochu! Pokój jak to pokój w akademiku, troszkę przypomina więzienie, ale nie ma co narzekać, warunki znośne :) Cała zachwycona, że oto nastał czas na spanie, postanowiłam pościelić sobie łóżko! xD rozkładam prześcieradło (takie z gumką na materac), zwykłe prześcieradło, poduszkę ubieram w poszewkę, widzę jeszcze koc, ale HALO, GDZIE JEST KOŁDRA?! Otóż jak się okazało, kołdry nie ma :D Chyba chcieli, żebyśmy poczuły się jak Bear Grylls!
Co do ogólnej atmosfery, jest naprawdę rewelacyjna, wszędzie pełno ludzi z każdego zakątka świata, różnych języków, nowych znajomości.. Jednym słowem, wymiana kulturowa! :) Zajęcia trzeba przyznać długie i niezbyt ciekawe, ale nasza nauczycielka Carolyn daje rade. Jest pełna energii, bardzo pozytywnie nastawiona do życia i widać, że lubi to, co robi :)
Kampus (poza pokojami!) jest naprawdę śliczny i całkiem spory. Wszędzie rosną drzewa i inne roślinki, na każdym rogu można spotkać szare wiewiórki (są urocze!!!) Mnóstwo ławek i widoki jak z amerykańskiego filmu :) Jedzonko w przeciwieństwie do tego co słyszałam, jest całkiem niezłe :)
Nie mogę się doczekać spotkania z host rodzinką!
I jak rodzinka? Wylatuje za tydzień i się nieco stresuję :D
OdpowiedzUsuńRewelacyjna!!! Nie ma się czym stresować (poza tym, co wywinie agencja). Trzymam za Cb kciuki!
Usuń