piątek, 1 stycznia 2016

PIERWSZE KROKI KU WIELKIEJ PRZYGODZIE

Nigdy nie pomyślałam, że mogłabym kiedykolwiek założyć bloga.. a jednak ;)

Więc dlaczego akurat teraz? 
Głównie dla siebie, żebym miała pamiątkę z wyjazdu, mogła zawsze wrócić myślami do momentu w którym podjęłam decyzję i zaczęłam realizować swoje wielkie marzenie o podróżach!  
Dokąd się wybieram? Otóż wyobraźcie sobie, że zamierzam zostać au pair w USA! Tak, tak.. taki właśnie jest plan ;) 


Decyzję podjęłam dość szybko, szukając w internecie informacji o tanim podróżowaniu natknęłam się na krótką wzmiankę o programie au pair. Z początku nie byłam pewna czym dokładnie jest taki "program wymiany kulturowej", poczytałam więc informacje na stronach kilku agencji i od razu wiedziałam, że to coś dla mnie! Od zawsze uwielbiałam pracę z dziećmi, a tu nagle okazuje się, że można połączyć ją z moją największą pasją - podróżami i w dodatku przy tym nie zbankrutować - bomba ;)

KROK #1 Agencja
Wiele osób zmaga się z dylematem jaką agencję wybrać. Faktycznie nie jest to łatwa sprawa, przecież od tego małego wyboru może zależeć bardzo wiele podczas rocznego pobytu w obcym kraju. A jeśli coś pójdzie nie tak? Jeśli będę potrzebowała pomocy? Czy agencja stanie na wysokości zadania? A może nie będzie się mną przejmowała i zostawi mnie "na lodzie"?

Ciężko odpowiedzieć na to pytanie, Przekopałam się przez niezliczoną ilość blogów i stron o au pair.. Czego się dowiedziałam? Że nie ma recepty na wybór agencji, w każdej można znaleźć zarówno plusy jak i minusy. Każdy musi dobrać sobie taką, żeby spełniała jego oczekiwania, a ponieważ każdy jest inny, to i wybory i opinie znacznie się różnią. 
Jeśli zmagacie się z podobnym problemem, przejrzyjcie oferty kilku agencji i zaufajcie samym sobie, to zdecydowanie najlepszy sposób. Jednak przed ostatecznym wyborem warto przeczytać chociaż kilka opinii ;) Wiadomo, że każda firma na swojej oficjalnej stronie przedstawia się w samych superlatywach, rozmowa z kimś, kto już korzystał z ich usług, może być bardzo przydatna.

Ja postanowiłam zaufać Cultural Care. Co mnie zachęciło? Duża baza rodzin i fakt, że nie korzystają z usług pośredników (organizują program od A do Z zarówno w Polsce jak i w USA).  Czy to będzie dobry wybór? Okaże się za rok ;)

KROK #2 Interview
Po wybraniu agencji, poszłam na spotkanie informacyjne, na którym właściwie niczego nowego się nie dowiedziałam. Jedyny plus był taki, że dziewczyna, która je prowadziła, również była au pair, dzięki czemu miałam szansę porozmawiać na żywo z kimś, to skorzystał już z programu i potrafi go przedstawić od naszej strony.

Po spotkaniu odbyło się interview, krótka rozmowa, sprawdzająca, czy mogę wziąć udział w programie. Fakt rozmawiania z kimś po angielsku, był trochę stresujący,mój poziom języka jest komunikatywny, ale zdarzają się błędy gramatyczne, albo braki w słownictwie.. 
Okazało się jak zwykle, że strach ma wielkie oczy ;) Rozmowa była krótka i przyjemna. Musiałam opowiedzieć dlaczego chcę zostać au pair, jakie mam doświadczenie i w co bawiłabym się ze swoimi host dzieciakami. 

Podsumowując - nie ma się czego bać! Pracownicy CC są bardzo pomocni i pozytywnie nastawieni. Trzeba sobie uświadomić, że oni na co dzień pracują z dziewczynami podejmującymi decyzję o wyjeździe i stawiają sobie te same znaki zapytania. Nie ma głupich pytań..Lepiej rozwiać wątpliwości dziś, niż rozczarować się jutro.

KROK #3 Aplikacja
Najbardziej mozolny etap jak do tej pory. W aplikacji czekała na mnie ogromna ilość pytań o... właściwie o wszystko. Odpowiadanie do najbardziej porywających zajęć nie należało, ale udało mi się uwinąć ze wszystkim w jeden (baaaardzo długi) wieczór. Mam nadzieję, że moje wypociny nie pójdą na marne i dzięki nim znajdę swój Perfect Mach! 
Byłam z siebie bardzo dumna i liczyłam, że lada dzień otworzą mi room.. a tu nagle NIESPODZIANKA! Okazuje się, że najpierw muszę zrobić prawko i dopiero później mogę szukać host rodzinki. No trudno, muszę jak najszybciej zapisać się na egzamin.

KROK #4 Poinformowanie rodzinki
Zauważyłam, że wiele dziewczyn ma z tym problem. Dla mnie sprawa była dość prosta - poinformowała wszystkich o swojej decyzji i tyle. Jedni trzymają kciuki i gratulują odwagi, inni ze wszystkich sił namawiają do rezygnacji. Każdy ma prawo ustosunkować się do sprawy jak chce, a ja i tak nie zamierzam zmienić zdania ;) Przecież nikt nie przeżyje za mnie życia.. sama muszę brać odpowiedzialność za swoje decyzje. 

Co dalej?

Czeka mnie jeszcze duuuużo kroków:  prawko, family lettter, nakręcenie filmiku, wybór host rodzinki, załatwianie dokumentów i pewnie inne o których jeszcze sama nie wiem. Czy dam radę? Mam nadzieję, że tak! Na razie jestem w dobrej myśli i z każdym dniem coraz bardziej się ekscytuję wyjazdem ;)

Trzymajcie kciuki!

M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz