czwartek, 10 sierpnia 2017

PIERWSZY KRYZYS JUŻ ZA MNĄ

Na początku wszystko wydaje się wspaniałe, ale potem przychodzi rzeczywistość i... wróć! Cały czas jestem na początku!!! No tak, spędziłam dopiero 2 tygodnie z host rodzinką, a już zaczęły mnie nachodzić myśli "jeszcze tylko 2 godziny i 43 min do końca", "nie wytrzymam z tym dzieciakiem" itd..

No cóż, od poniedziałku do czwartku spędzam z dziećmi 9-10h, a w piątki około 5-8h. Rodzina i przyjaciele wciąż są w kontakcie, ale nie wypisują już do mnie miliona wiadomości dziennie, co znacznie urozmaicało wieczory. Znajomych i przyjaciół w okolicy jak na razie brak, więc nie ma z kim się spotkać i najzwyczajniej w świecie człowiek zaczyna wariować!

Jestem osobą, która działa na zasadzie "problem - rozwiązanie - brak problemu", więc pierwsze o czym pomyślałam, to zapisanie się na jakieś zajęcia.. Ale jak to zrobić, skoro w tygodniu nie mam czasu, nie znam okolicy, nie mam kasy i nie mogę używać samochodu na dalsze trasy (dalsze niż do sąsiedniej miejscowości!) coraz gorzej, coraz więcej frustracji, coraz ciężej z dziećmi..

Wydaje się to małym problemem, ale jak człowiek jest daleko od domu i nawet nie ma z kim pogadać, to taki zbuntowany nastolatek potrafi zrujnować cały dzień! Zaczęłam zastanawiać się nad powrotem do domu lub rematchem (serio!)

I nagle napisała do mnie au pair, która jest moim "mentorem" (odpowiada za to, żeby spotkać się kilka razy z nową koleżanką.) Okazała się fantastyczną dziewczyną, bardzo otwartą, pokazała mi okoliczne centrum handlowe. Właściwie, szczerze nie znoszę zakupów, ale spotkanie z nią dało mi niesamowitego kopa! Zrozumiałam, że jak tylko poznam kilka osób, od razu będzie mi tu łatwiej, nabrałam pozytywnego nastawienia i jestem zachwycona! Wystarczyły 3 godziny z uśmiechniętą osobą i moje podejście zmieniło się o 180 stopni :)))

Jeśli macie czas, poświęćcie go drugiej osobie. Czasami nawet nie zdajemy sobie sprawy jak wiele może dla kogoś znaczyć kilka minut rozmowy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz