czwartek, 17 sierpnia 2017

AU PAIR KONTRA HOST RODZICE

Powoli zaczynam dogadywać się z dzieciakami :) Znajdujemy wspólny język, uczymy się o sobie coraz więcej i więcej.. generalnie widać progres! Niestety jak to z dziećmi, nie zawsze jest cukierkowo, zdarzają się burze i o jednej z takich właśnie burz chciałabym napisać..

Moja hostka pracuje w domu, dlatego podczas wakacji chce, żeby dzieciaki były jak najwięcej poza domem. W sumie jej się nie dziwie, bo jak tylko wejdą do domu, przyklejają się do tabletów, komputerów i innych elektronicznych cudów, krzyczą i stają się nieznośne..

Dlatego codziennie mamy plan, czyli jedna/dwie superfajne rzeczy i kilka takich zapchaj dziur jak basen, czy wyjście do parku. Dzieciaki na zmianę mogą wybierać co "superfajnego" chcą robić. Dzisiaj była kolej Kr, który uwielbia góry. Wybrał hiking, ku rozpaczy reszty rodzeństwa xD Na początku bardzo się cieszyłam, bo zawsze to miło spędzony czas na łonie natury (a ja jestem miłośniczką gór!) Niestety najstarsza i najmłodszy od samego poranka narzekali, całą drogę marudzili, że chcą wracać, potem kiedy jechaliśmy na kręgle rozpoczęli wojnę w samochodzie i z godziny na godzinę było coraz gorzej! Co w nich wstąpiło?! Nie mam pojęcia!

W końcu moja cierpliwość się wyczerpała i ostrzegłam, że jeszcze jeden, choćby malutki wybryk i mają karę na wszystkie elektroniczne sprzęty!

Nie trzeba było długo czekać, chłopcy pokłócili się o coś na placu zabaw. Normalnie puściłabym tą sprzeczkę mimo uszu, ale w obliczu całego dnia, stwierdziłam, że dość tego dobrego, kara i koniec.

Płaczom i tłumaczeniom nie było końca, ale jak tylko zobaczyli, że nic im to nie da, postanowili poskarżyć się rodzicom, zadzwonili do taty, potem do mamy, a na końcu zadowoleni z siebie, powiedzieli, że rodzice dziś ze mną porozmawiają. Udałam, że mnie to nie obchodzi, ale tak naprawdę byłam bliska wybuchu! Jakim prawem te dzieciaki na mnie skarżą i jakim prawem rodzice ich popierają? Przecież w ten sposób nigdy nie uda mi się ich przyzwyczaić do konsekwencji!!!

Zirytowałam się niesamowicie, ale postanowiłam, że trzeba wziąć głęboki oddech i wyjaśnić rodzicom, że nie mogą popierać dzieci w takich sprawach, a jeśli się ze mną nie zgodzą, czas rozglądać się za nową host rodziną..

Po kilku godzinach wracamy do domu, oboje rodzice czekają w kuchni (nigdy się to nie zdarza, mama zwykle jest w gabinecie, a tata pracuje do późna). Pomyślałam sobie "oho! nie ma nawet co próbować, wygląda na to, że postanowili mnie wywalić". Wzięłam kolejne 3 oddechy i wchodzę. Pytają jak  dzień, odpowiadam - nie najlepiej... i nagle: host mama podaje mi kieliszek wina, host tata przeprasza za dzieci i ich zachowanie, chwali, że w końcu pokazałam im granicę.. normalnie szok! Przyszli wcześniej, żeby pomóc mi z dziećmi podczas ciężkiego dna!

A jak opowiedziałam host tacie o moich obawach to zszokowany odpowiedział, "gdybym tak zrobił, dzieci nigdy by Cię nie słuchały" :D

Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona!
+muszę na przyszłość przestać robić z igły widły ;p

2 komentarze:

  1. o ja, nie takiego zakończenia tej historii się spodziewałam! tez myślałam, że hości poprą dzieci. u nas jest tak, że host uważa, że dzieci muszą mieć we mnie autorytet, na który dość długo pracowałam, a hostka ma gdzieś mój autorytet i miażdży go jednym słowem. najczęściej zdarza się to w dni, kiedy pracuje z domu, dlatego moim warunkiem nie do przeskoczenia jest znalezienie w USA rodzinki z rodzicami pracującymi full time poza domem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też nie takiego zakończenia się spodziewałam :)

      Mega współczuję hostki! Trzymaj się i szukaj porządnej rodzinki :)

      Usuń